Zacznę tym razem od moich ulubionych śniadań tego miesiąca. Koktajle piję od dłuższego czasu i to zdecydowanie mój śniadaniowy faworyt, szczególnie w cieplejsze dni. Rano nie zawsze mam ochotę na jakieś konkretne obfite jedzenie, dlatego coś takiego lżejszego, a wbrew pozorom sycącego jest idealne. Zblendowanie składników jest bardzo szybkim i prostym procesem, dlatego kiedy wstajemy rano i nie mamy ochoty na kulinarne zabawy, miksujemy szybko to co chcemy i gotowe!
Do puddingu z nasion chia przymierzałam się już od dłuższego czasu i wreszcie wypróbowałam. Jest pyszny! Polecam. Kiedy nie mamy rano zbyt wiele czasu na przygotowanie czegokolwiek to będzie idealne. Nasiona zalewamy mlekiem, mieszamy z jakimś słodzikiem (np miodem) i wstawiamy do lodówki na noc, po to aby nasionka napęczniały. Rano dodajemy coś dla urozmaicenia (np borówki, maliny, pokrojony banan czy jakiś owocowy sos) i zajadamy.
Pancakes wegańskie to również nowy przepis, który podpatrzyłam od Karoliny Sobańskiej. Nie jestem weganką, ale skusiło mnie, żeby wypróbować. Mówiąc szczerze, lubię wegańskie przepisy. Pancakes pyszne, choć dość trudno się czasem je smaży. Mimo to bardzo mi przypadły do gustu zwłaszcza z syropem klonowym.
Wycieczka motocyklowa z Mileną, która od niedawna ma swój własny jednoślad.
Pojechaliśmy do Runowa Krajeńskiego. Wycieczka nie obyła się bez małych przygód. Mamy co wspominać i o czym opowiadać 😉
A te ruiny to był cel naszej podróży. Wspólnie nagraliśmy tam film. Jeżeli jeszcze nie widzieliście to musicie obejrzeć, bo wyszedł przepięknie!
A poniżej pałac w Lubostroniu. Bardzo urocze miejsce, choć przyznam, że ruiny są dla mnie bardziej fascynujące. Pobudzają wyobraźnie i całość wydaje się taka magiczna, nieznana przez co też ciekawsza.
W Lubostroniu najbardziej spodobało mi się to, że było tam czysto, schludnie i przy tym darmowo. Takich miejsc powinno być w Polsce jak najwięcej. Jeśli znacie jakieś ciekawe miejsca w Polsce (najlepiej zamki i pałace i najlepiej opuszczone), to dajcie znać w komentarzu. Chętnie pozwiedzam chociaż okolice Bydgoszczy, ale gdzieś dalej może przy okazji jakiejś wycieczki też moglibyśmy o coś fajnego zahaczyć.
Jeziorko Smerzyn w drodze powrotnej.
Kawka z kuzynką. Miło było znowu odwiedzić.
Pogoda nie rozpieszczała, więc trzeba było się rozgrzać, a najlepsza na to jest gorąca czekolada, tutaj z malinami. Staram się ograniczać słodycze, ale niestety największą słabość mam do lodów i czekolady 😉
Kawa i czas do pracy. Trochę przycisnęłam w tym miesiącu ze względu na targi w Warszawie, w których brałam udział, ale jeszcze mam w planie kilka rzeczy do zrobienia typowo na jesień. Zachęcam do zaglądania do oferty, bo coś nowego niebawem powinno się tam pojawić.
Ciekawe dzianiny, które dość długo u mnie leżały, wreszcie zostały wykorzystane.
Szara dzianina, na której świetnie się maluje i jest do tego bardzo przyjemna w noszeniu.
Próbki. Wreszcie pobawiłam się trochę więcej z barwieniem i odbarwianiem.
Sezon na jabłka. W okolicy rośnie mnóstwo dzikich jabłoni, a że lubię kompot z jabłek to narwałam i zrobiłam. Tutaj jabłko z miętą, ale robiłam też z imbirem i goździkami.
Rozpoczął się też sezon na dynie, którą bardzo lubię. Zrobiłam pyszną rozgrzewającą zupkę.
Nowe metki. Teraz nikt nie powinien mieć wątpliwości czy to wełna, czy to jedwab, czy malowane ręcznie, czy coś innego. Do każdego zakupu dołączam też instrukcje jak dbać o ubrania. Jak wam się podobają metki?