Cześć! Jak wam minął styczeń? Mi bardzo szybko. Wydaje się, że Nowy Rok był przed chwilą, a już mamy luty.
Jeden z moich obrazów zawisł w tym miesiącu na ścianie, zajmując miejsce gałązek świerku 😉
Zimowe spacery. Rupert ciepło ubrany, ja też i dajemy radę tej pogodzie. (Dla dwóch ciepłolubów to spore poświęcenie)
Kroimy, szyjemy, mierzymy.
Efekty możecie zobaczyć w poprzednim wpisie 🙂
Tak się prezentuje Rupert w bluzie na fotkach z telefonu 😉
Moje pazurki w tym miesiącu. Zmieniam mniej więcej co dwa tygodnie. Zauważyłam, że paznokcie nie rosną mi jakoś super szybko i mogłabym trzymać hybrydy dłużej (zwłaszcza że trzymają się też, aż za dobrze, bo mam problem ze zdejmowaniem), ale nudzą mi się już po tygodniu. Poza tym jestem teraz w fazie fascynacji zdobieniem paznokci, dlatego mam ochotę na częste zmiany.
No i jeszcze zima wieczorową porą.
A na koniec słodziak Rupert pozwolił zrobić wspólne selfie! 😀
Wybaczcie, że tyle psa w tych wpisach ostatnio, ale jestem psiarą i uwielbiam to stworzonko!