Idzie wiosna i powoli ubieramy się lżej. Bardzo mnie cieszą coraz dłuższe dni! Zdecydowanie dodaje mi to energii i mam też więcej czasu na robienie rzeczy, które lubię. Jednak w lutym na szybko zrobiliśmy kilka fotek i szkoda by było, gdyby się zmarnowały 😛 Stąd taki oto wpis, prezentujący mój niemal codzienny ubiór w mroźne dni, które mam nadzieję w marcu już nie powrócą. Choć wiadomo… Różnie to bywa.
Kamelowy płaszcz uszyłam sobie sama i więcej pisałam o nim w poprzednim wpisie. Jest genialny i świetnie sprawdza się w niskich temperaturach. Oczywiście w trakcie noszenia, doszłam do wniosku, że kilka rzeczy mogłam zrobić inaczej jak np rozporek z tyłu i może jednak dwurzędowe guziki. Choć patrząc na zdjęcia podoba mi się, że zapięcie jest niewidoczne. Mimo wszystko, jak na swój pierwszy szyty płaszcz jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona. Planuję dla siebie następny na przyszłą zimę i to taki, jakiego szukałam już od chyba trzech lat, a że nigdy nie znalazłam, to jeśli do przyszłej zimy krój jaki mnie interesuje i wymarzony kolor dalej mi się nie znudzi, to go stworzę 😉
Na głowie często nosiłam czapkę „pilotkę”, która długo mi się marzyła i ostatecznie dostałam taką dwa lata temu w prezencie na gwiazdkę. Była szyta na wymiar, bo dość ciężko jest dostać taką czapkę wzorowaną na te z czasów wojny. To również świetna rzecz, gdy na dworze ostro przymrozi, jednak noszenie jej wymaga nieco odwagi, bo przyciąga wzrok. Kiedy miałam ją na sobie jadąc do rodzinnych stron (mniejsze miejscowości), zdarzały się zaczepki. Na szczęście bardzo pozytywne jak do tej pory. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest rzecz, którą założyłby każdy. Mi się bardzo podoba, a poza względami estetycznymi jest wygodna i ciepła, a to chyba zimą najważniejsze.
Ostatnią rzeczą, o której chciałabym napisać jest mój nowy komin w kolorze złamanej bieli. Wydziergałam go samodzielnie z wełny merino. Postanowiłam sobie jakiś czas temu kupować mniej, a więcej robić samodzielnie z dokładnie takiego materiału z jakiego chcę aby dana rzecz była. W sieciówkach naprawdę ciężko, o świetny jakościowo płaszcz czy szal, a jeśli już znajdziemy to ceny są bardzo wysokie. To jest zrozumiałe, bo sam materiał kosztuje swoje, ale jeśli potrafi się zrobić coś samodzielnie i ma się na to trochę czasu i chęci to koszty maleją 🙂 Jasne – wkłada się w to sporo pracy, ale jeśli sprawia to komuś przyjemność to myślę, że super jest robić samemu ile się da. A jeśli nie potrafimy i nie chcemy czegoś wykonywać samodzielnie, to warto poszukać osób, które tworzą takie rzeczy z pasją. Jest mnóstwo projektantów i rękodzielników, którzy mają i tańsze i droższe rzeczy, ale na pewno docierając do kogoś bezpośrednio również, możemy zażyczyć sobie dokładnie to co chcemy i z czego chcemy. Uważam, że warto, bo wówczas odzież, dodatki czy wyposażenie wnętrz, będzie zupełnie niepowtarzalne.
A Wy? Lubicie coś tworzyć samodzielnie, czy raczej kupujecie? Podzielcie się swoim zdaniem w komentarzu 🙂